poniedziałek, 7 lipca 2014

Od niechęci po laktaterror, czyli moja droga ku oświeceniu.

Teraz się tego wstydzę, ale na początku byłam przekonana, że będę karmić butelką. Nie chciałam być uwiązana do dziecka, przerażały mnie historie o bólu. Poza tym, sama nie wiem czemu, ale odrzucało mnie coś od tego. Nie wyobrażałam sobie karmić w miejscu publicznym.

Miałam w głowie milion argumentów przeciw, ale kiedy przynieśli mi Olka na pierwsze karmienie, położna położyła go obok, pomogła przystawić, nagle wszystko przeszło. Leżał koło mnie taki malutki, przyssany i ściskał mój palec. Pierwsze karmienie przebiegło idealnie. Potem było tylko gorzej.

Olek się wiercił, rzucał, czasem jadł, czasem nie. Płakał, a ja nie wiedziałam, co robić Umiałam karmić tylko na leżąco (do tej pory to jedna z naszych ulubionych pozycji). Chciał jeść tylko z jednej piersi, druga w ogóle go nie interesowała. Na ratunek przybiegła położna. Zrobiła magiczną sztuczkę, zamotała szarpiącego się noworodka w pieluszkę tetrową tak, że przypominał rolo kebaba:
- Teraz będzie lepiej. Poczuje się bezpieczniej, jak w brzuszku. Pani spróbuje teraz.
O cholera, dzidziuś spokojny, uśmiechnięty i grzecznie ssie. Pokazała mi jak zawijać. Fakt, nie wychodziło mi to tak dobrze, przytrzymywałam sobie pieluchę drugą ręką, żeby się w trakcie karmienia nie rozluźniła, ale działało. Mogliśmy tak sobie leżeć cały dzień. Po dwóch dniach już nie potrzebowałam pieluszki, doszłam do wprawy (której nabieram nadal z każdym dniem, teraz potrafię karmić nawet przez sen). Za to pojawił się nowy problem - zaczęło boleć. Nie poranił mnie jeszcze tak bardzo, żeby zrobiły się strupki, ale chciało mi się płakać na myśl o podaniu piersi. Znowu uratowała mnie cudowna położna. Widziała, jak zaciskam zęby podczas karmienia.
- Boli?
- Tak, ale to podobno zawsze boli.
- Głupot żeś się nasłuchała albo naczytała w tym internecie. Nic nie musi boleć, ma być przyjemnie. Patrz.
Wyciągnęła małemu cycka z buzi i wsadziła jeszcze raz, tak głęboko, jak się tylko dało.
- Boże, on się przecież zakrztusi!
- Nic nie zakrztusi! I jemu wygodniej i pani boleć nie będzie.
No fakt, nie bolało. Okazało się, że rzeczywiście jest przyjemnie. Coraz bardziej zaczynałam lubić karmienie.

Bałam się, że się nie najada. Kiedy nie spał i nie miał cycka w buzi od razu zaczynał płakać. Zawołałam położną.
- To normalne?
- Ale co, kochana?
- No to, że on tak ciągle ssie. Może mam złe mleko? Albo za mało?
- A niech ssie jak najwięcej! Rozkręci ci laktacje i nie będziesz miała potem problemu. Poza tym, chce być przy mamie. Jak ssie, to czuje się bezpiecznie.
- No ale co, jeśli tego pokarmu mam za mało? W końcu po cesarce niby ciężko z karmieniem.
- Weźcie wy tego internetu już nie czytajcie. Wcale nie ciężko. Przystawiaj często, to pokarm będzie. Nasłuchacie się głupot i szybko poddajecie, a wystarczy się przemęczyć i postarać. Te przypadki, kiedy się nie da karmić, to malutki procent (tutaj nie chcę przekłamać, bo nie pamiętam za dobrze, chyba powiedziała, że pięć).
Jeszcze kilka mądrych rad od niej usłyszałam, których wybaczcie, ale nie przypomnę już sobie. W każdym razie, wspierała i pomagała. Na obchodzie, kiedy lekarz pytał o karmienie, potrafiła odpowiedzieć za mnie, że "pani tutaj tylko piersią, bez dokarmiania". Widziałam miny pełne uznania, słyszałam pochwały i stawałam się coraz bardziej z tego dumna.

Zaczęłam doceniać wszystkie zalety karmienia. Olek zdrowy i szczęśliwy. Trochę zajęła nam obojgu nauka, ale kiedy już się dograliśmy, jest idealnie. Nie musiała się przejmować odchudzaniem po ciąży czy ćwiczeniami. Waga sama spada jak szalona, w pierwszy miesiąc zrzuciłam piętnaście kilo. Teraz leci już wolniej, ale ciągle. Jest wygodnie, nie muszę przygotowywać mieszanek, zabierać ze sobą ciężkiej torby na spacer. Ba, możemy sobie nawet robić dzień lenia bez wstawania z łóżka! Biorę Olka do siebie, kładę stertę czystych pieluszek obok i cały dzień śpimy, gadamy sobie, czytamy bajki albo oglądamy telewizję.
No i, jakby nie patrzeć, to jest moment, który zbliża. Mamy karmiące butelką nie są gorsze, ale nie doświadczą czegoś tak cudownego. Nawet z czysto biologicznego punktu widzenia - pamiętajcie, że podczas karmienia wytwarza się oksytocyna. Buduje więź z dzieckiem i zapobiega depresji poporodowej. Ja byłam przygotowana na nerwy, irytację, wieczne zmęczenie i zły humor. Zamiast tego stałam się pozytywnie nastawioną do życia oazą spokoju.

Czy czuję się lepsza przez to, że karmie? Tak. Nie dyskryminuję, nie chcę nikogo obrazić, ale nie ukrywajmy, że jednak pokarm z piersi jest dla dziecka najlepszym, co można mu dać i mleko modyfikowane nie zastąpi tego. Karmienie butelką nie robi z nikogo gorszej mamy, ale podanie piersi robi lepszą. Warto się postarać, warto przemęczyć. W razie niepowodzeń iść do poradni laktacyjnej. Nie wychodzi Ci karmienie, dziecko ciągle płacze, masz dosyć wyciągania i wkładania go do łóżeczka? To go nie odkładaj. Usiądź wygodnie w fotelu albo ułóż się z nim na łóżku, puść jakiś film i rozluźnij się. Może nie potrzebuje zapchania mlekiem modyfikowanym, tylko chce trochę Twojej bliskości?

Nie zniechęcaj się, bo warto jest walczyć - możesz wygrać coś niezastąpionego dla was obojga.


18 komentarzy:

  1. Olek jest prześliczny *-* A jeśli chodzi o karmienie, moja mateczka była własnie w tym maleńkim ułamku, nie miała mleka i po dwóch tygodniach musiała przestawić mnie na butlę. Podobno "dzieci bebiko" rosną wredne i złośliwe, ale u siebie nic takiego nie dostrzegłam. Inne zdanie w tym temacie ma mama ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja dalej upieram się, że w ciąży byłam ciepła, kochana i dobra dla wszystkich, ale cała reszta rodziny wspomina to zupełnie inaczej.

      I też na butelce byłam. Ale wydaje mi się, że wtedy po prostu wiele osób nie starało się specjalnie, bo nie mówiło się o korzyściach i zaletach tyle co teraz.

      Usuń
    2. Nasze mamy w 95% "nie mialy mleka" poniewaz kazano im karmic nie częściej niz co 3 h i z 6-cio godzinną przerwa nocną. Do tego szybkie rozszerzenie diety i mleko przestawalo sie produkować. Popyt zwiększa podaż- im czesciej dziecko zssie tym wiecej mleka sie wyprodukuje.

      Usuń
  2. Podobno dzieci przystawiane do cycka "na zawołanie" rosną później bardziej pewne siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak słyszałam, ale ile w tym prawdy nie wiem ;) Ale to zawsze kolejny dobry pretekst, żeby starać się karmić :)

      Usuń
    2. tak samo jak dzieci, których potrzeby są szybko zaspokajane :)

      Usuń
  3. Pomimo tego, że nie chcesz nikogo obrazić to jednak sporo kobiet poczuje się urażonych :P zdanie "Karmienie butelką nie robi z nikogo gorszej mamy, ale podanie piersi robi lepszą." to tak jakby porównać do sytuacji przy rodzeniu: Cesarskie cięcie nie robi z kobiety gorszej mamy, ale poród naturalny robi lepszą, szczególnie gdy dziecko ma być spore(waga bliska 4,5 / 5 kg) kobieta nie idzie na łatwiznę.
    Mi osobiście jest przykro, że nie mogę karmić piersią (z początku kilka razy się popłakałam z tego powodu-szczególnie jak maluch płakał z głodu a ja musiałam czekać aż butelka wystygnie ;/). Walczyłam z pokarmem 4 miesiące, byłam w poradniach laktacyjnych, przystawiałam jak często się dało, stosowałam specjalną dietę i nic. Mleka zbierało mi się na jedno karmienie około 12 godzin. Straszą wszędzie, że odstawienie od cycka trwa od 2-4 tygodni, że odciągać trzeba itd. Mi zajęło 3 dni (i jedno odciągnięcie :/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica jest taka, że cierpienie na siłę ("urodziłam naturalnie więc cierpiałam dla mojego dziecka") nie czyni nikogo lepszym. Ba, znam dziewczyny, które po porodzie naturalnym czuły przez ten ból niechęć do dziecka ;) (tak samo te, co się nacierpiały po cesarce - bo to, że ja zniosłam ją dobrze, nie znaczy, że jest pójściem na łatwiznę - przeciwnie, kobiety często po cesarce cierpią bardziej). Jeśli ktoś się czuje urażony prawdą, trudno. Ale nie ma sensu obrażać się, kiedy ktoś powie prawdę - że mleko matki jest dla dziecka najlepsze i modyfikowane go nie zastąpi.

      Usuń
    2. "Mleka zbierało mi się na jedno karmienie około 12 godzin" ups, to chyba poradnia laktacyjna kieska. Pokarm tworzy się na bieżąco a nie "zbiera się", a jeśli chodzi o to co się ściągnęło laktatorem to to zupełnie niemiarodajne jest.

      Usuń
    3. Dokladnie, skad moglas wiedziec ile godzin sie zbiera mleko skoro karmilas jak najczęściej? Kiedy kończy sie nawal piersi moga byc zupełnie miękkie, a mleko bedzie sie produkowalo na bieżąco podczas ssania. Laktator moze nie odciagnac ani kropelki a dziecko bedzie potrafiło sobie wyssac tyle mleka ile potrzebuje. Mi odstawienie zajelo dwa dni, a pokarmu mialam wystarczajaci dużo, wiec to nie jest wyznacznikiem. Wspolczuje bardzo, ze nie trafilas na dobra poradnie laltacyjna. Doradca musi byc certyfikowany i czesto tez warto zasięgnąć porady u dwoch źródeł.

      Usuń
  4. mnie tam zastanawia tylko jedna rzecz co do karmienia.. jak po piercingu piersi karmić..ginekolog mnie straszył ze bedą przebijać : /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym ostatnio zastanawiałam. Jeśli jest tu jakaś mama z przekłutymi cyckami, bardzo proszę o odpowiedź

      Usuń
    2. Co będą przebijac? Dziurka w sutku może byc dodatkowym ujściem dla mleka. Tylko oczywiście kolczyk trzrba ściągać;-)

      Usuń
  5. Spodziewałam się jakiejś ciekawej odpowiedzi/ dyskusji a tu proszę..usunięcie komentarza :)
    Ciepłe słowa każdy lubi ale odrobina prawdy boli, nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie usuwałam żadnego komentarza na tym blogu :)

      Usuń
    2. Zagadka wyjaśniona - z niewiadomych przyczyn blogger uznał komentarz za spam ;) już wrócił na swoje miejsce

      Usuń
  6. Piękna opowieść, mam nadzieję że stanie się inspiracją dla wielu karmiących i tych przyszłych mam:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Nie reklamuj się w komentarzach. Wszystkie komentarze zawierające adresy blogów lądują w spamie.

Jeśli chcesz dyskutować, bo się z czymś nie zgadzasz - droga wolna, bardzo chętnie, ale nie anonimowo. Takie komentarze też znikają.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...