niedziela, 6 lipca 2014

Uzupełniamy marynarską kolekcję.

Przyszedł ten moment, kiedy Olek wyrósł ze swoich smoczków (i tak późno się domyśliliśmy, dlaczego wypluwa smoczek, a zamiast niego wsadza sobie w buzie piąstkę). 
No nic, poszliśmy do Smyka wybrać nowe. I tu niespodzianka. Zwariowałam ze szczęścia, kiedy zobaczyłam, że Lovi zrobiło najlepszą na świecie serię marynarską.
Bo musicie wiedzieć, że ja uwielbiam ubierać Olka w marynarskie ciuszki. Po pierwsze, ślicznie wygląda w takich kolorach. Po drugie, pasuje mi do kotwicy na klacie. Po trzecie, jesteśmy w końcu ze Szczecina, a przecież KAŻDY wie, że Szczecin leży nad morzem. Po czwarte, realizuję w ten sposób moją niespełnioną ambicję zostania piratem. Marzenie legło w gruzach, kiedy okazało się, że choroba morska łapie mnie nawet na huśtawce, a co dopiero po wejściu na statek.
Marynarskich ciuszków już kilka nam się uzbierało. Część ze sklepu mojej mamy, kilka rzeczy przywieźli nam w prezencie rodzice Grześka. 
A Olek w wodzie czuje się jak rybka. Aż postanowiłam od przyszłego miesiąca (jak tylko zaopatrzę się w kostium kąpielowy zakrywający brzuch) iść z nim na noworodkowy basen. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie reklamuj się w komentarzach. Wszystkie komentarze zawierające adresy blogów lądują w spamie.

Jeśli chcesz dyskutować, bo się z czymś nie zgadzasz - droga wolna, bardzo chętnie, ale nie anonimowo. Takie komentarze też znikają.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...