niedziela, 10 sierpnia 2014

Niedzielnik.

Zmogło mnie choróbsko. Tydzień nie mogłam się podnieść z łóżka (stąd przerwa na blogu). Nie mogłam też nic jeść ani pić, więc stało się coś, czego bardzo bardzo nie chciałam - kupiliśmy mleko modyfikowane. Przez trzy dni dostawał dwa - trzy razy dziennie butle. Nawet nie wyobrażacie sobie, jaką wewnętrzną walkę stoczyłam, żeby się przemóc i mu to dać. Na szczęście już minęło. Chociaż mleko z nami zostanie, bo z Grześkiem zaczęliśmy na potęgę wyjadać je łyżką prosto z paczki. Rany, jakie to dobre.



***
W związku z chorobą, macierzyństwem i nieudolnymi próbami ćwiczeń udało mi się w końcu osiągnąć względnie normalną wagę 58kg. Czyli równo dwadzieścia mniej. W trzy i pół miesiąca. Osmin może mnie cmoknąć. Chodakowska też.

***
Z rozwojowych nowości: przerzuciliśmy się już na spacerówkę. Niby fajnie, ale tylko jak Grzesiek ją prowadzi, dla mnie nadal chusta jest wygodniejsza. Tym bardziej, że po dłuższym spacerze i tak popłakał się i musieliśmy go nosić na zmianę na rękach.

***
Dostaliśmy też nowe imiona. W Olkowym języku. Kiedy nas woła, to Grzesiek jest "Ghrrrrrrrrr", a ja "Eeeeeeaaaa!". Co ciekawe, "chcę jeść", to "MAAAAAMMM!". Chyba poznaliśmy pochodzenie słowa "mama".

***
Mała refleksja, która naszła mnie po lekturze mamowego forum. Może jest ktoś wierzący, kto mi wyjaśni. Temat był o utrudnieniach, jakie księża robią, jeśli chodzi o chrzest. Papierki, podpisy, zaświadczenia, nauki. No cholera jasna, niech się w łeb pukną. Trąbią na prawo i lewo, o ile ważniejsze jest życie wieczne niż doczesne. Że to, co tu na ziemi nic nie warte, że najważniejsze, to dostać się do raju. Bronią nienarodzonego życia i według nich nawet zgwałcona jedenastolatka powinna urodzić dziecko z kazirodczego związku, które miałoby tak zmasakrowany organizm, że nie przeżyłoby więcej niż dobę, konając w cierpieniu (dobra, poniosło mnie, ale wiecie, o co chodzi). Jednocześnie robią, co tylko mogą, żeby utrudnić dzieciom dostęp do raju i do życia wiecznego. Ja rozumiem, że do innych sakramentów mogą sobie takie cyrki odstawiać, ale skoro tak bardzo bronią życia, to ich misją powinno być ochrzcić każde dziecko z miejsca, bez pytań i komentarzy, byleby ocalić jego duszę (która ponoć jest ważniejsza niż ciało).
Dlatego lubię buddystów.







3 komentarze:

  1. teoretycznie żaden ksiądz nie może odmówić chrztu ani pochówku, ale tylko teoretycznie- jak wszyscy wiemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoretycznie też chrzić należy człowieka dorosłego, który potrafi sam wyrazić opinię czy chce przynależec do KRK. Teortetycznie więc chrzest niemowlaka jest niewazny (stąd wymyslono bierzmowanie), ale to też tylko teoria - liczy się kasa.
    Aha przypominam, że Jezus się ochrzcił w wieku lat 30, więc nie próbujmy byc świętsi od Jezusa ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanieńka, czyżbyś nie zauważyła, że kler broni tylko życia poczętego jednakże to które wyszło już z macicy mają w dupalach. Nie od dziś wiadomo, że klechy srają kasą, sam Ojciec Dyrektor ma furę o jakiej ja całe życie mogę marzyć a jednak domy dziecka podupadają, dzieci są porzucane na śmietnikach, lub zakopywane w lesie. Bo są już na świecie, już je splamił grzech Ewy i nikogo nie obchodzą.

    OdpowiedzUsuń

Nie reklamuj się w komentarzach. Wszystkie komentarze zawierające adresy blogów lądują w spamie.

Jeśli chcesz dyskutować, bo się z czymś nie zgadzasz - droga wolna, bardzo chętnie, ale nie anonimowo. Takie komentarze też znikają.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...