Pierwszy post na tym blogu jest o niepokojących rzeczach, które czasami potrafią powiedzieć dzieci. Jedna z mam postanowiła pójść krok dalej i zapytała użytkowników Reddita, co ich pociechy mówią o swoich wymyślonych przyjaciołach.
Uroczyście przysięgam, że jeśli Olek kiedykolwiek wspomni o wymyślonym przyjacielu, natychmiast pakujemy się, przeprowadzamy i na wszelki wypadek wołamy egzorcystę.
Bez twarzy.
Mój trzyletni syn opowiada mi o "strasznym człowieku" żyjącym w sypialni moich rodziców. Opowiada o tym po wizytach u nich. Popełniłam błąd i zapytałam, jak wygląda. Mój syn stwierdził: "Och, on nie ma twarzy".
Bardzo dobrze, niech mówi, nie zakazuj dziecku mówić tego co widzi ;)
OdpowiedzUsuńNie będę niczego zakazywać, tylko w razie czego wołać pogromców duchów
Usuńjak już tak stawiamy sprawę to niech dziecko zapyta się o dane zjawy i czy można jej jakoś pomóc - wiem, że to irracjonalne, ale skoro już poruszamy taki temat... hehe, może msza za zmarłego i ewentualnie skropienie mieszkanie przez księdza coś pomoże. Pogromcy nie istnieją, zostają tylko księża ;) Oczywiście, jeżeli uznamy że to się dzieje naprawdę ;)
UsuńMszę bym sobie odpuściła, jestem niewierząca. Pytanie duchów o cokolwiek też. Za to obejrzałam dosyć horrorów, żeby wiedzieć, że w takich momentach należy spierdzielać gdzie się da.
UsuńGdybyś była niewierząca to nie uciekałabyś, bo byłoby to nielogiczne z Twojej strony ;) To jest połączone ze sobą - albo wykluczamy istnienie świata duchów, mocy wyższych, których nie ogarniamy zmysłami albo uznajemy siebie za twardych racjonalistów. Nawet sataniści paradoksalnie uznają Boga - czcząc jego największego wroga, szatana. Ja też mam średnio po drodze z kościołem, ale interesuję się takimi przypadkami i wiem że w znanych mi sprawach w paru sprawach msza w intencji zmarłego pomogła (już się nie pokazywał w domu dzieciom/dorosłym/nie straszył), bo gdzieś tam odszedł "w pokoju". Msze można zamówić nie wchodząc do kościoła - tylko do zakrystii np. ;) Wiem też że spierdzielać nie ma po co, bo nigdy nic te "duchy" nie zrobiły dzieciom.
UsuńZresztą jeżeli nie wierzymy, zakładamy że to bujdy to ignorujemy sytuację i sprawy nie ma - dziecku się przywidziało po co uciekać ;)
*albo uznajemy siebie za wierzących - miało być ;)
UsuńBzdura, od kiedy trzeba być katolikiem żeby bać się duchów? ;)
UsuńMoi pradziadkowie byli pochowani na różnych cmentarzach. Jak miałam dwa czy trzy latka stanęłam nad grobem prababci i powiedziałam: Babcia ja wiem, że ci tu źle, bo chcesz do swojego męża. Nie martw się, ja ci to załatwię.
OdpowiedzUsuńNo to mam spokojny sen z głowy na najbliższy miesiąc ;)
OdpowiedzUsuńE tam, pieprzenie. Ja miałam do piątego roku życia przyjaciela Robaczka. Ale nie miałam z nim chorych akcji. Ale ostatnio siedział u mnie na balkonie kumpel i mówił mi potem, że się przeraził. Siedział, palił fajkę i nagle wchodzi Flora i uśmiecha się i szeptem "szatan, szatan"
OdpowiedzUsuń